To byl dosyć nietypowy chrzest jesli można tak powiedzieć;) Owa nietypowosć polegala na tym, że bralem w nim udzial nie jako fotograf a jako ojciec chrzestny;)W Kosciele udalo mi się zrobić doslownie jedno zdjęcie, no ale miałem inne poważne zadanie do wykonania. Potem bylo już trochę więcej okazji do zrobienia zdjęć Wiktorii i jej kuzynom;)
Wszystko wokół zmienia się jak w kalejdoskopie, zacierają się ślady ludzi, miejsc, wspomnień. Na szczęście są chwile, które potrafią tak pięknie trwać...a to wszystko dzięki fotografii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz